DAISY DOSTAJE LECZENIE, KTÓREGO CHCE - Ch 05
** Daisy zostaje przekazana drugiemu więźniowi - kobiecie - byłej rosyjskiej śledczej, która specjalizuje się w środkach psychotropowych. **
[Dzień 3 (poniedziałek) - popołudnie]
Wokół Daisy krążyło kilkanaście więźniarek, podczas gdy strażnicy szorowali ją w zimnej wodzie. Dzielili się papierosami i popijali whisky z butelek wielkości samolotu. Kobiety miały różne kształty i rozmiary, ale wszystkie nosiły identyczne jasnopomarańczowe kombinezony.
"Lubisz ją?" jedna z kobiet zapytała drugą. Daisy podniosła głowę, zamrugała, by zmyć oczy i zobaczyła wysoką, krępą kobietę z krótko przystrzyżonymi brązowymi włosami i jaskrawoczerwonymi ustami. Uśmiechnęła się do Daisy. – Ach, poznajesz mój głos? Daisy zaczęła mówić, ale jej stopy wysunęły się spod niej na mydlanej podłodze z płytek. Jeden ze strażników złapał ją za ramię i podtrzymał. – Przestań się ruszać – warknęła.
Kobieta zrobiła krok do przodu, ale strażnik podniósł rękę. - Nie zadzieraj ze mną, Kira. Nie będzie twoja przez następne dwadzieścia minut. Strażniczka upuściła pędzel i położyła ręce na biodrach, odwracając się do Kiry. – Nie chciałbyś stracić swojej kolejki, prawda?
Głos Kiry złagodniał i cofnęła się. – Nie, proszę pani. Nie. Daisy dostrzegła urazę i nienawiść w oczach Kiry. Skierowała to wszystko w stronę Daisy i to ją przerażało. Pokazano jej arkusz rapu Kiry nad jej maleńkim lunchem składającym się z pół szklanki tuńczyka i wody. Kira od ośmiu lat była za kratkami za przestępstwa na tle seksualnym. Dzisiaj po raz pierwszy będzie mogła bawić się z żywą kobietą. Osiem lat narastającego napięcia połączonego z jej wyraźnym gniewem na strażników. Daisy zadrżała, patrząc, jak Kira odsuwa się i opiera się o ścianę.
Strażnicy kontynuowali swoją rutynę, brutalnie szorując skórę Daisy szczotką i mydłem, oblewając ją zimną wodą. Gruby Ron zostawił jej spoconą, nasiąkniętą spermą bałagan. Nakarmili ją lunchem w tym samym pokoju, w którym ją pieprzył Gruby Ron, siedziała w kącie, jej wyczerpane ciało opierało się o chłodne kafelki. Zjadła tuńczyka palcami, a potem polizała talerz, żeby wydobyć do ostatniego kęsa. Bill i Doktor pozostali w pokoju, porównując notatki o tym, ile dokładnie prądu była w stanie przyjąć i jak długo myśleli, że wytrzyma następnym razem, gdy Gruby Ron się z nią zwróci. Była zbyt zmęczona, żeby się tym przejmować.
Dali jej jednostronicowy opis Kiry i powiedzieli, że Kira będzie miała ją od drugiej do czwartej. Spała od jedenastej do pierwszej po południu, ale jej sen był niespokojny, wypełniony koszmarami i twarzą Kiry. Kira była Rosjanką pod pięćdziesiątkę. Była naukowcem, chemikiem i pracowała dla KGB podczas zimnej wojny i później. Była śledczym. Jej specjalnością było sporządzanie mieszanin chemicznych dostosowanych do każdego indywidualnego tematu. Wiedziała, że w zależności od ich psychologicznego charakteru niektórzy lepiej zareagują na halucynacje, inni na lęk, inni na paraliż, a jeszcze inni na nadpobudliwość. Czegokolwiek obawiali się najbardziej, znalazłaby jakiś chemiczny sposób na produkcję.
Daisy najbardziej przeraziła linia napisana czerwonym ołówkiem na dole strony. „Przerażające, pełzające rzeczy. Ciemność”. Dwie rzeczy, których Daisy obawiała się najbardziej. Czy Kira wiedział? Czy dostała tę prześcieradło? Daisy chciała wierzyć "nie" - nawet "może", ale wiedziała lepiej. Piotr nie przegapiłby takiej okazji.
Kobiety skończyły myć Daisy, wytarły ją ręcznikiem do sucha i wyprowadziły ze wspólnego prysznica do garderoby. Niższy z nich skinął na Kirę: „Jak jej chcesz?”
Kira uniosła prawą rękę i przycisnęła róg zdjęcia do górnej wargi. Powoli podeszła do nich, delikatnie przesuwając zdjęcie w górę iw dół na ustach. Daisy słyszała trzask twardego papieru za każdym razem, gdy go pstrykała. Kira wręczył go strażnikowi. Daisy natychmiast to rozpoznała. „Stokrotka w red.jpg” nazwała plik, gdy wysłała go do Petera kilka miesięcy temu. Dał go Kirze. Zastanawiała się, ile innych zdjęć jej Kiry ma.
– O tak, w tym jest seksowna – powiedział strażnik, podając go drugiej kobiecie. Spojrzała na zdjęcie, potem na Daisy, a potem z powrotem na zdjęcie. – Przyniósł ten. Oddała zdjęcie Kirze. – Chyba wiedział.
Strażnicy pomogli Daisy włożyć sukienkę. Miała niski krój, bez rękawów i była krótka, z lejącego się jasnoczerwonego materiału, który przylegał do jej ciała i ukazywał każdą krzywiznę. – Będziemy musieli zostawić ją boso. Ledwo mogła chodzić, kiedy Gruby Ron się z nią skończył. To była prawda. Daisy nie była pewna, czy to wstrząsy elektryczne, czy ostre ruchanie, ale jej nogi wciąż były jak guma.
Daisy spojrzała na Kirę. Kobieta była bardzo twarda, jej twarz była poważna i surowa, jej oczy błyszczały inteligencją i podekscytowaniem. Wiedziała, że gdyby dali Grubemu Ronowi dostęp do sprzętu, którego na niej użył, z pewnością dawaliby Kirze dostęp do wszelkich leków, których by chciała. Znowu się bała, jej umysł szukał wyjścia, sposobu na uniknięcie wszystkiego, co przygotował dla niej Kira. Postanowiła spróbować ją uwieść, może mogłaby uniknąć perwersji Kiry, gdyby zaoferowała jej coś innego.
Daisy zauważyła, że Kira wpatruje się w jej nogi. Wiedziała, że były blade na tle czerwieni sukni, kremowe i kuszące. Rozstawiła stopy nieco dalej od siebie, wiedziała, że to uwydatni jej uda i przestrzeń między nimi. Była bardzo seksowna i mogła powiedzieć, że Kira się podnieca.
Daisy lekko kołysała biodrami, próbując przeczytać Kirę, starając się nie być zbyt oczywistym. Zobaczyła, jak oczy Kiry się poruszają, a potem własne biodra. To działało. Pozwoliła, by lewa ręka powoli przesunęła się w kierunku rąbka spódnicy. Gdyby mogła wsunąć go trochę w górę nogi, była pewna, że Kira byłby uzależniony. Mogli iść do jednego z łóżeczek, a ona wkładała twarz między uda Kiry i lizała ją, doprowadzała do spermy, odwracała jej uwagę od...
"Kira! Już czas. Gdzie ją chcesz?"
Na twarzy Kiry pojawił się uśmiech. Czar prysł. Strażnicy rozwiali nadzieje Daisy.
Kira podeszła bliżej i przejechała palcami po policzku Daisy. – Wiem, co robiłeś, maleńka. Jesteś bardzo, bardzo mądry. Bardzo mądry. Pochyliła się i pocałowała Daisy w usta z zamkniętymi ustami. – Ale nie dość sprytny.
Daisy poczuła, jak jej ciało zwiotczało, walka wygasała z niej wraz z wszelką nadzieją na ucieczkę.
===
"Trzymaj ją!" Kira warknął na strażników.
Daisy z całej siły skręciła się na rzemieniach, strażnicy mocniej przycisnęli jej ramiona i wreszcie zdołali przyszpilić ją do oparcia krzesła. "Zrób to!" jeden z nich powiedział.
Kira rzucił się do przodu i wbił czterocalowe igły głęboko w piersi Daisy. Daisy krzyczała, ale przestała się szamotać, była przerażona, że igły mogą się urwać. Strażnicy puścili się i Kira pochyliła się bliżej, jej oddech na twarzy Daisy. – Cipa – warknęła. „Pozwalasz mężczyznom dotykać swojego ciała, wkładasz ich ciała do ust, pozwalasz im robić ci wszystkie brudne rzeczy”. Mówiąc, powoli naciskała tłoczki. Daisy od razu poczuła pieczenie, gdy chemikalia rozchodziły się po jej klatce piersiowej. - A ty też próbowałeś sprawić, żebym cię pragnęła, prawda? Odchyliła głowę i splunęła Daisy w twarz, po czym ponownie się pochyliła. „Jesteś bezwartościowym kawałkiem ludzkiego mięsa”. Wyciągnęła strzykawki, przeszła przez pokój i położyła je na stole.
Daisy zadrżała, niepewna, czego się spodziewać dalej. Poczuła, jak ciepło rozlewa się po jej ciele, w dół ramion i nóg, w górę szyi. Kira oparła się o stół i skrzyżowała ramiona. Potem zaczęła się kołysać w przód iw tył. Nie, to nie był Kira, to był pokój. Daisy poczuła, jak poruszają się ręce, a jej ramiona opadły na bok – zdjęły paski. Wstała, poczuła zawroty głowy, zrobiła krok do przodu. Kira stał i obserwował, cicho i nieruchomo.
Strażnicy zaczęli mamrotać. Albo mówienie w obcym języku. Daisy odwróciła głowę, żeby na nich spojrzeć, ale zamiast dwóch strażników zobaczyła dwie kozy. Stali wyprostowani i hałasowali do siebie. Daisy zrobiła kolejny krok i potknęła się. Próbowała wyciągnąć rękę, ale nie odpowiedziała. Ktoś ją złapał i przytrzymał. Spojrzała i zobaczyła, że to Kira. Ale teraz była naga, jej krocze, wielki krzak gęstych czarnych włosów, jej ogromne piersi opadające do połowy.
Daisy poczuła coś na ramieniu i odgarnęła to. Wróciło. Odwróciła głowę i zobaczyła pająka. Krzyknęła i klepnęła ją w ramię. Ale było ich więcej, czuła je teraz na obu ramionach. I czołgać się w górę iw dół jej ciała. Rozdarła sukienkę, ściągając ją, rozrywając. Rzeczy były teraz wszędzie, szarpała i drapała ręce, nogi i brzuch, klepiąc i drapiąc, doprowadzając ją do paniki. Upadła na podłogę, turlając się po kafelkach, zaczynając teraz błagać. Rzeczy znajdowały się pod jej skórą, w jej wnętrzu, pełzały po jej twarzy, w górę nosa, nad oczami i głęboko w jej cipce. Z daleka czuła ból, ktoś ciągnął ją za włosy, ciągnął. Poczuła kręcone włosy łonowe drapiące jej usta i nos i pachniała cipką. Otworzyła usta i zaczęła dziko lizać i ssać, jak maniaczka próbująca uciec do tego gęstego lasu. Wbiła twarz w krocze Kiry, otwierając palcami spuchnięte usta, ssąc łechtaczkę, a następnie wpychając język głęboko w ciało kobiety. A jednak rzeczy się do niej zbliżały. Przysunęła się bliżej, owinęła kolana wokół nóg Kiry, jej ciało dziko garbiło, jej krocze ocierało się o goleń Kiry. Rzeczy roiły się, owinęła jedną ręką tyłek Kiry, przyciągając ją bliżej, drugą ręką drapiąc i drapiąc własne ciało, robaki nigdy się nie poddawały. W pokoju zaczęło się ściemniać i Daisy poczuła, że pogrąża się głębiej w strachu, rzeczy ją dopadną, nie wydaje się, żeby nadchodziły. Miała szeroko otwarte oczy, ale nic nie widziała, oślepła. Mocniej przycisnęła twarz do krocza Kiry, jedynego miejsca, w którym czuła się bezpieczna, liżąc i ssąc, przyciśnięta tak mocno, że nie mogła oddychać, ale nie obchodziło ją to, musiała uciec od tych rzeczy. Gdzieś z daleka usłyszała śmiech, a potem poczuła, jak coś twardego wbija się w jej ciało. Nie wiedziała, czy to jej tyłek, czy jej cipka, ale zaczęła się szarpać do tyłu, teraz jęcząc i poruszając się szybciej. Cokolwiek było w jej wnętrzu, stawało się coraz większe, wnikało głębiej, zaczęło ją pieprzyć. Podchodziła i dochodziła ponownie, jej ciało drgało w konwulsjach przy ciele Kiry, jej twarz odsuwała się, gdy łapała powietrze, ponownie wpychała się głęboko w krocze Kiry, raz za razem, podczas gdy maleńkie rzeczy pełzały po każdym calu jej ciała. Teraz oszalała, nie mogła nic wymyślić, jej ciało było tylko ogromnym językiem i ustami szukającymi bezpieczeństwa między wargami cipki Kiry. Płakała, wolną ręką mocno i szybko drapiąc własną cipkę, próbując usunąć te rzeczy, te malutkie, pełzające rzeczy z jej ciała. W końcu poczuła strumień gorącego soku tryskającego do jej ust, otworzyła go i połknęła, a reszta spłynęła po jej ciele i rozpryskiwała się na podłodze. Poczuła, jak tryska we własnej cipce, jakby wnętrzności wylewały się jej między nogami, cokolwiek było w jej wnętrzu, zostało wyrwane, a potem szarpnięta w górę, ciągnięta po podłodze, wstała, przywiązana z powrotem do T, nogi rozstawione, ramiona szeroko otwarte. Bełkotała, błagała o pizdę do zjedzenia, błagała kogoś, żeby "zdejmij te rzeczy ze mnie, zdejmij je!!" Zostawili ją tam na kolejną godzinę, krzycząc i walcząc z rzemieniami, aż w końcu narkotyki przestały działać i zasnęła.