Kiedy Księżycowy Cień przykucnął nisko, grupa strażników opuściła zamek. Oczy Moona sondowały ciemność, aby upewnić się, że jest sam. Kiedy już wiedział, że jest sam, obmyślił plan. Kiedy Moon ponownie podniósł wzrok, zwiesił głowę i jęknął więcej strażników? Nie ryzykowali. Kiedy Moon powędrował wzrokiem do góry, zobaczył puste okno. Odzyskaj plany, zachowaj tajemnicę, strzeż się dziewczyny. Moon potajemnie poruszał się, aby uzyskać dostęp do ściany i wspiąć się na nią, niezauważając, że zostanie złapany. Gdy dotarł do ściany, powoli zsunął grymas na twarz, tak że widoczne były tylko jego oczy. Położył ręce na ścianie i szukał szczeliny, w którą mógłby włożyć ręce. Kiedy znalazł taką, zaczął się wspinać, upewniając się, że jest ukryty w ciemnych cieniach. Wreszcie, gdy dotarł do okna, wśliznął się do środka. Ale gdy tylko hbe to zrobił, strażnicy pod nim krzyknęli i mógł wyczuć, jak się wspinali.
"Intruz!" Moon zwiesił głowę i przeklął. Jak jego przykrywka mogła zostać zdemaskowana tak szybko?
Kiedy Moon rozglądał się po pokoju, zauważył, że stał tam stół, na którym paliła się pojedyncza świeca, a tuż obok znajdowały się drzwi. Nie wyczuł żadnych strażników, więc szybko wyjął zlewkę i nalał wody na dno drzwi. Kiedy je otworzył, rozległ się jedynie szept. Jego pomysł zadziałał. Rozejrzał się po obu korytarzach, przypomniał sobie mapę, której się nauczył, i ruszył w prawo. Gdy dotarł do drzwi, wiedział, że zawierają plany, szybko je otworzył i rozejrzał się. na środku pokoju stało małe pudełko. Przywiązał jeden koniec liny do pokrywy, a drugi przytrzymał. Kiedy już bezpiecznie znalazł się w kącie, pociągnął za linę, a kiedy pokrywa się otworzyła, sprężynowe ostrze wystrzeliło z cichym sykiem. Moon z wdzięcznością potarł głowę. gdyby był niechlujny i głupi, to ostrze odcięłoby mu brodę! Moon ostrożnie podszedł do pudełka i sięgnął po plany. Otworzył je, żeby sprawdzić, czy to prawdziwe plany. Obejrzał je, były tam napisane obce języki. Kiedy już zdecydował, że to prawdziwe plany, włożył je bezpiecznie do wodoodpornego pudełka i ukrył za paskiem. W tym momencie usłyszał ryk, gdy strażnicy zaczęli przeszukiwać zamek. mógł je wyczuć! Byli już wszędzie wokół zamku! Jak miałby się teraz wydostać? Moon spojrzał raz na drzwi, a potem na okno. Moon podszedł do okna i przesunął się przez nie. Beton był twardy i szorstki, co tylko sprawiało, że coraz trudniej było go utrzymać. Potem ręce opadły i runął na ziemię. Księżyc westchnął.
Zanim Moon uderzył w ziemię, już myślał, jak to przetrwać. Zwinął się w kłębek, a kiedy uderzył w ziemię, pozwolił sobie na toczenie się. Wstał z niesamowitą szybkością i pobiegł. Słońce właśnie wyjrzało znad wzgórz. Kiedy Moon dotarł do małego miasteczka, zatrzymał się. Był wyczerpany! Zobaczył starą stodołę i szybko otworzył drzwi. Było puste, poza kilkoma belkami siana. Moon szybko zapadł w sen za kaucją.
Drzwi otworzyły się, a w nich pojawiła się kolejna dziewczyna w jego wieku. Podkradła się do niego. Mocna twarz! Przyjrzała mu się. Czy umierał, czy był po prostu bardzo zmęczony? Moon usiadł i sięgnął po miecz. Przyjęła pozycję bojową. Dziewczyna zrobiła przestraszoną minę.
"Kim jesteś?" – zapytała szeptem Moon.
„Nazywam się Yuki” – skłamała. Właściwie nazywała się Snowhalk z klanu Fuma. Moon rozważał, co powie dalej.
„Nazywam się Nanashi” Snowhalk starała się zachować bierność. Nanashi? czy to nie był dialekt Edo w przypadku Bezimiennego? Wiedziała, że skłamał, tak samo jak ona. Byli tego przeszkoleni.
„Witam, Nanashi” – posłała fałszywy uśmiech. Księżyc w odpowiedzi skinął głową.
"co chcesz?" – zapytał ją podejrzliwie, choć wiedział, że jest szpiegiem i realizuje jego plany.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech, po czym przemówiła.
„Mam dla ciebie umowę”
"Co to jest?"
„Jeśli pozwolę ci spać, pomożesz mi w drodze do Edo?” Moon wiedział, że nie może dać się zwieść tej dziewczynie! Ale mimo to potrzebował snu. Podjął decyzję w ciągu kilku sekund.
– Dobrze, ale potem zostawisz mnie w spokoju, prawda?
„Oczywiście” odpowiedziała z jednym ze swoich najlepszych uśmiechów.
Po około 2 dniach chodzenia Snowhalk wypróbował już na nim wszystko. Jej uśmiechy, do cholery, próbowała nawet z nim flirtować. Ale on zawsze nie reagował. Przyjmował się wszystkiego, co robiła. Uśmiechnął się do siebie, nie pozwoliłby, żeby zwykła dziewczyna go zmyliła. Kiedy było już ciemno, rozłożyli pościel i patrzyli, jak słońce chowa się nisko za lasem. Snowhalk zwrócił się do Moona.
„Nanashi, czy całowałeś się kiedyś z dziewczyną?” – zapytała niemal żartobliwie. Moon westchnęła i zachichotała. Dziewczyny, pomyślał.
„Nanashi?”
"Tak?" kiedy Moon się odwrócił, Snowhalk chwycił go za podbródek i przysunął twarz do jej twarzy. Podjęła desperackie kroki, ale musiała przekonać go, żeby jej zaufał! Moon podskoczył z zaskoczenia i cofnął się o krok, ale udało mu się jedynie uderzyć w ścianę. Śnieżka zarumieniła się.
„Yuki… nie możemy! Jesteśmy wrogami naszych klanów!” Moon Almsot krzyknął.
" Więc?" Snowhalk uśmiechnął się i zrobił kolejny krok w jego stronę. To było to!
„Nie, Yuki” Wiedziała, że o to mu chodziło. Był silniejszy, większy, wyższy i bardziej doświadczony od niej, bez wątpienia skrzywdziłby ją, gdyby podeszła choć trochę bliżej.
„Dobrze” powiedziała. „Ale myślałam, że tego właśnie chciałeś” i z natchnieniem wróciła do swojego posłania.
Ciąg dalszy nastąpi...